Gasnący „zryw narodowy”?
W zaistniałej sytuacji ciężko się wypowiadać przy tak dużym ładunku emocjonalnym, ale jakoś postaram się pozbierać myśli. Wiele osób, z którymi mam kontakt i angażuje się w pomoc, wspomina o wygaśnięciu „zapału” i spowolnieniu akcji zbiórek darów. Ja też to zauważam, ale na prawdę się nie dziwię. W pewnym momencie kończą się pieniądze i brakuje już sił. A jak wszyscy wiemy to „nie sprint to maraton”. Pomoc też jest już inna, bardziej skoordynowana i precyzyjna. Pojawiły się listy z najpotrzebniejszymi rzeczami i miejscami, gdzie je można przekazywać.
Na szczęście pojawia się coraz więcej pomocy z zagranicy. Taka jest prawda, że na dłuższą metę nawet przy ogromnym zaangażowaniu my Polacy nie udźwignęlibyśmy tego morza potrzeb. Otwierając serca i domy dla naszych gości z Ukrainy pokazaliśmy, jak powinni zachowywać się dobrzy ludzie. Ludzie, którzy widząc ludzką krzywdą nie odwracają wzroku, wyciągają pomocną dłoń. Nie zważamy na niewygody jakie się pojawiają, na zwrot cen, na pogarszający się status życia. Ciężko w takiej sytuacji nie popatrzeć z lekkim politowaniem na zachód. Gdy my dajemy wszystko ludziom potrzebującym, uciekającym z piekła wojny Zachód boi się, że ceny im wzrosną. Politycy liczą straty jakie mogą się pojawią, gdy zrezygnują z surowców od zbrodniarza wojennego, a w trakcie kolejnej godziny, z każdą minutą giną niewinni ludzie. Ciężko mi tu nie szukać historycznych analogii oraz nie złościć się na to wszystko.
Dodatkowe słuchanie, że Polaków i Ukraińców trzeba przeprosić czy świetna robota Polacy jest męczące. Nie mamy czasu na zdania pod tytułem „Super, dzięki”, my działamy. To nie czas na takie dyskusje, ale pewnie za jakiś czas kolejne wyrzuty sumienia będą pokazywać ludzie. Jednak taka jest prawda, że żyjemy w krajach demokratycznych, u władzy są ludzie wybrani przez większość społeczeństwa. Jeśli społeczeństwo wyjdzie na ulicę i zacznie krzyczeć „przestańcie kupować od Rosji” to ich usłuchają, no ale to by oznaczało wyjście poza „własną strefę komfortu”. Ciekawe ile narodów na to stać?
Czy gaśnie „zryw narodowy”? Chyba, nie. Raczej łapiemy głębszy oddech przed jeszcze większą falą pomocy. Nabieramy siły na ten „maraton”.
I was excited to uncover this website. I need to to thank you for ones time for this particularly fantastic read!! I definitely really liked every part of it and i also have you bookmarked to look at new things in your site.
Thank you