Murter na bis ( czyli Chorwacja po raz drugi)

Murter na bis ( czyli Chorwacja po raz drugi)

W tym roku na długi urlop postanowiliśmy się wybrać ponownie na Chorwację. Tym razem pojechaliśmy w większym gronie. Wyjazd zaproponowaliśmy moim teściom i zabraliśmy moją mamę wraz z ciocią, dodatkowo wszystkie zwierzęta (psa i dwa szczury). Jeśli myślicie, że to był szalony wyjazd to macie w stu procentach rację. Na miejsce pobytu ponownie wybraliśmy apartamenty prowadzone przez moją koleżankę z liceum na wyspie Murter. Marta mieszka w Chorwacji ponad dwadzieścia lat i zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Link poniżej. Pojechaliśmy dwoma autami osobowymi. Teściowie swoim, my z mamą i ciocią naszym passatem. Potrzebny był bagażnik na dach, bo klatka szczurów zajmuje dużo miejsca w bagażniku. Apartamenty Marty są w idealnym miejscu, blisko dwóch plaż, sklepu, piekarni i restauracji.

Tym razem nie zaplanowaliśmy intensywnego zwiedzania. Oczywiście na liście znalazł się Zadar, wszyscy chcieli zobaczyć morskie organy. Dodatkowo spacer po mieście z psem nie stanowił zbyt dużego problemu. Jednak znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem, zwłaszcza jak przyjedzie się koło godziny dziesiątej rano. Plan wyjazdu wcześniej z apartamentów przy sześciu osobach jest trudny, a trasa z Murter trwa ponad godzinę.

Kolejną atrakcją była wizyta w winnicy. Wybraliśmy winnicę Baraka koło Sibeniku. Mała lokalna winiarnia, w której spróbowaliśmy pysznych lokalnych win, serów oraz wędlin. Ceny bardzo przystępne. Atmosfera w tej winnicy jest niesamowita. Widać, że to rodzinny interes. Zioła do deski przystawek były zrywane z krzaków rosnących zaraz koło restauracji. Zapach unoszący się wokół był niesamowity, połączenie ziół i winogron.

Na koniec odwiedziliśmy sam Šibenik. Zabytkowe miasteczko wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedziliśmy katedrę Świętego Jakuba, która była przyozdobiona na uroczystość ślubną co sprawiło, iż była jeszcze bardziej urokliwa. Starówka urzeka wąskimi uliczkami, zakamarkami oraz pięknymi kamienicami. Miasto nie jest tak zatłoczone, widać wycieczki oraz turystów, jednak można swobodnie zwiedzać. Nie wiem, jak jest w pełni sezonie. Zaparkowanie w pobliżu starego miasta nie stanowił problemu.

Byliśmy w Chorwacji pod koniec września jak co roku w okolicach naszej rocznicy ślubu. Pogoda jak zwykle dopisała. Bardzo słonecznie i dość ciepło między dwadzieścia pięć a takie dwadzieścia trzy stopnie. Jednak nikomu to nie przeszkadzało, bo można było plażować i kąpać się w morzu. Pies mógł z nami być na plaży, ale nie mógł wchodzić do wody. Tylko na jednej z okolicznych plaż jest zakaz przebywania psów.

W tym roku trafiliśmy na tradycyjne, lokalne regaty. Przez cały weekend w miejscowości były różne wydarzenia związane z tradycjami tych stron. Uczestniczyliśmy w degustacji lokalnych dań i napojów oraz pokazach łódek. Na rynku w miejscowości Murter co sobota był koncert lokalnego kwartetu, który w strojach lokalnych śpiewał tradycyjne piosenki, jak i światowe hity. Na rynku wszystkie restauracji i kawiarnie były jeszcze otwarte, to wybór lokalu był duży.

Dalmacja po raz kolejny nas zachwyciła. Myślę, że nie raz tam wrócimy.

https://www.facebook.com/apartamentymartasimat



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *